Forum POLSKIE FORUM THE BEATLES Strona Główna POLSKIE FORUM THE BEATLES
WELCOME TO PEPPERLAND - facebook.com/PolskieForumTheBeatles
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Niezwykła historia ulicy Johna Lennona
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum POLSKIE FORUM THE BEATLES Strona Główna -> Fan Club
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Pawel
Administrator



Dołączył: 19 Lip 2013
Posty: 254
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań i okolice

PostWysłany: Sob 18:10, 29 Lis 2014    Temat postu: Niezwykła historia ulicy Johna Lennona

Michał napisał:
Niedawno zdałem sobie sprawę z tego, jak niewiele osób zna niezwykłe i burzliwe dzieje ulicy Johna Lennona w Warszawie. Tak więc, za namową Pawła postanowiłem w miarę dokładnie opisać te wydarzenia.
Najpierw jednak kilka słów o sobie: nazywam się Michał Kmieć i w roku 1970 miałem 14 lat, można więc powiedzieć, że otarłem się o epokę Beatlesów. Ich muzyka towarzyszyła mi od wczesnego dzieciñstwa. Był to czas pocztówek dźwiękowych, czarno-białych zdjęć kupowanych na bazarach i słuchania radia Luxembourg. Na podwórku byli sami starsi koledzy, oczywiście wszyscy słuchali "Bitlów", no i starszy brat, który tak jak ja był zakochany śmiertelnie i na zawsze w tej muzyce. Były jeszcze buty bitelsówki (sam takie miałem) i prawdziwe nieszczęście- moje kręcone włosy, z których w żaden sposób nie można było zrobić beatlesowskiej grzywki. Ech, łza się w oku kręci...
W latach 70- tych, już bardziej świadomie, poznawałem twórczość mojego ukochanego zespołu, śledząc także oczywiście dokładnie kariery solowe.
Przez całe 10 lat miałem ciągle nadzieję, że jeszcze kiedyś zagrają razem.
Nadszedł 8 grudnia '80 roku- koszmar, który przerwał te marzenia i zakoñczył piękną i niepowtarzalną epokę.
Dla mnie była to osobista tragedia, zwłaszcza, że John był moim ulubionym Beatlesem.

Kiedy wiosną '81 roku usłyszałem w telewizji, że jest organizowany teleturniej z wiedzy o Beatlesach, natychmiast popędziłem na Woronicza i ujrzałem dziki tłum. Tam właśnie spotkałem Anię Piotrowską, przedstawiającą się jako Linda. Poruszeni tak ogromnym zainteresowaniem Beatlesami postanowiliśmy stworzyć Fan Club w Warszawie. Był dokładnie 31 marca 1981 roku.
Tylko jak się do tego zabrać? Zaczęliśmy szukać miejsca na nasze spotkania w jakimś domu kultury. Po kilku próbach, w koñcu przygarnęli nas w DK Ochota na ul. Reja 9.
Nie będę szczegółowo opisywał dziejów Fan Clubu, bo to zbyt obszerny temat, ale były spotkania pod kinem Polonia gdzie grano wtedy "A Hard Day's Night", spotkania pod Rozgłośnią Harcerską, w Łazienkach i w wielu innych miejscach. Fan Club rozrastał nam się do niesamowitych rozmiarów. Mieliśmy wręcz kłopoty z nadmiarem chętnych. Było to, w dużej mierze zasługą Maćka Szewczuka, który pojawił sie na naszym spotkaniu na Reja bodajże w czerwcu. To głównie dzięki niemu zaczął się ukazywać niezwykły, jak na owe czasy magazyn "Help". Na jego łamach przedstawiliśmy nasze zamierzenia, które do dziś brzmią bardzo atrakcyjnie, m in. festiwal beatlesowski, własne studio nagrañ, msza za Johna, pomnik, no a przede wszystkim, ulica Jego imienia. To był jeden z naszych pierwszych pomysłów.
Mniej więcej w tym samym czasie Wojciech Mann zaproponował, żeby nazwać imieniem Lennona tzw. "czarna alejkę'' na tyłach Parku Ujazdowskiego. Bardzo nas to miejsce urzekło i przystąpiliśmy do działania. Zdawaliśmy sobie sprawę, że będzie to bardzo trudne do załatwienia. Postanowiliśmy więc zbierać najpierw podpisy pod petycją w tej sprawie. Nasi fanclubowicze spisali się znakomicie, bo po kilku miesiącach uzbieraliśmy ponad 5 tysięcy podpisów!
Zbliżała się pierwsza rocznica śmierci Johna, zamówiliśmy mszę świętą w Jego intencji w kościele św. Anny na Krakowskim Przedmieściu. Odprawiona została ona 9 grudnia (to był najbliższy termin) o godzinie 21. Kto tam był to na pewno pamięta do dzisiaj tę niezwykłą atmosferę: pełen kościół, przy ołtarzu wielkie zdjęcie Johna, palące się świece, organista grał kompozycje Lennona, ksiądz wygłosił kazanie na temat i na koniec sam nawet zagrał na gitarze "Let it Be".
Po uroczystości fani, w liczbie ok. 150 osób, przemaszerowali całym Krakowskim, Nowym Światem i Al. Ujazdowskimi, aż za Park Ujazdowski od strony Trasy Łazienkowskiej. Szliśmy w wielkiej liczbie niosąc transparenty z różnymi hasłami m.in "Give Peace a Chance" (rzecz działa się na 4 dni przed stanem wojennym !!!!!!). Zatrzymaliśmy się jeszcze pod Ambasadą Brytyjską i odśpiewaliśmy piosenkę z transparentu. Cały czas podczas tego naszego pochodu, byliśmy obserwowani przez duża liczbę milicjantów a tzw. "suki" jeździły w tę i z powrotem. Do dziś zastanawiam się dlaczego nas wtedy nie zatrzymano.
W koñcu dotarliśmy na miejsce i zawiesiłem wykonane przez siebie pierwsze tabliczki z nazwą ulicy. Zapanował prawdziwy entuzjazm , ale niestety dość szybko pojawili się milicjanci i przerwali naszą manifestację. Za cztery dni "pewien generał" ogłosił w Polsce stan wojenny i nasze marzenia prysły jak bañka mydlana.
To pierwsza część mojej opowieści o ulicy Johna Lennona.
Ciąg dalszy jest równie interesujący. Mam nadzieję, że odezwą się świadkowie tamtych wydarzeñ.
Pozdrawiam serdecznie, Michał.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Pawel
Administrator



Dołączył: 19 Lip 2013
Posty: 254
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań i okolice

PostWysłany: Sob 18:11, 29 Lis 2014    Temat postu:

Michale, już trzeci raz słucham tej opowieści, i trzeci raz jestem nią poruszony! Very Happy Cool

opowieść o mszy za Johna w kościele Św. Anny, i ten pochód po mszy - to dla mnie najlepsza część tej historii. Materiał na film, bez przeróbek Cool

Gdzieś, przy okazji, napisz parę słów o Maćku Szewczuku, bo z Twoich opowieści - to niezwykle barwna i kontrowersyjna osoba. W jaki sposób stał się on spirytus movens całego Fan-Clubu, i czy tak faktycznie było?

Czekam na dalszy ciąg opowieści. Niech każdy ją pozna! Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Pawel
Administrator



Dołączył: 19 Lip 2013
Posty: 254
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań i okolice

PostWysłany: Sob 18:11, 29 Lis 2014    Temat postu:

Ania napisał:
To jest niesamowite! Naprawdę, aż się tu wzruszyłam, nie wiedziałam, że była zroganizowana taka Msza Św i o ulicy Lennona rzec jasna zbyt wiele nie wiedziałam.
Kiedyś czesto marzyłam, żeby żyć w latach kiedy John jeszcze żył, właściwie wogóle wtedy, kiedy tworzyli Beatlesi. Ale minęło mi, bo przeczytałam gdzieś kiedyś taki komentarz, żebyśmy cieszyli się, że żyjemy po Beatlesach a nie na przykład sto lat temu. Ta wizja mnie przeraziła, żyć sobie tak i nigdy nie poznać tego co stworzyli.

Wspaniała historia, nie codzieñ się o takich rzeczach mówi.
Mój tata jest z 1958 więc i tak często słyszę jak on to pierwszy raz zobaczył Magical Mystery Tour albo jak to kupił za dolary orginalny White Album:)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Pawel
Administrator



Dołączył: 19 Lip 2013
Posty: 254
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań i okolice

PostWysłany: Sob 18:12, 29 Lis 2014    Temat postu:

Winter napisał:
to jest piękne, wzruszające ...
czytając te wspomniena czuje się klimat tamtych lat ...
gratuluję Wam wytrwałości, tego co zrobiliście ... wiele osób nie odwazyloby się zrobić tego co Wy...
Patrząc na to z perspektywy dzisiejszego świata myślę sobie, jak wszystko teraz mamy podane na tacy, nic nie jest zakazane, można wszystko ... a wtedy ? ten klimat konspiracji ... policja, pzrerwane manifesty ...

najbardziej wzruszyła mnie opowieść o tej Mszy... organista grający utwory Johna, i ksiądz grający na gitarze Let it be ... coś pięknego i niesamowitego...Dobrze że są tacy ludzie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Pawel
Administrator



Dołączył: 19 Lip 2013
Posty: 254
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań i okolice

PostWysłany: Sob 18:12, 29 Lis 2014    Temat postu:

listall napisał:
super historia...
czekam na następną część
Shocked Shocked Shocked Shocked Shocked Shocked Shocked


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Pawel
Administrator



Dołączył: 19 Lip 2013
Posty: 254
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań i okolice

PostWysłany: Sob 18:12, 29 Lis 2014    Temat postu:

dorothy napisał:
Miałam to szczęście, że mogłam wysłuchać tej historii od samego Michała Cool Wierzcie mi, że dalsza część tej historii będzie równie niesamowita...
Wielkie dzięki Michale za Twoją opowieść i za wszystko co zrobiłeś dla fanów Johna, dla fanów Beatlesów ...dla nas wszystkich Cool


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Pawel
Administrator



Dołączył: 19 Lip 2013
Posty: 254
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań i okolice

PostWysłany: Sob 18:13, 29 Lis 2014    Temat postu:

Nebula napisał:
Naprawdę niezwykła historia tworzona przez niezwykłych ludzi.
Ogromna pasja i godne pozazdroszczenia uparte dążenie do celu.
Opowieść o mszy i pochodzie jest bardzo wzruszająca dla mnie, ale wyobrażam sobie jakie niezwykłe i silne emocje musiały towarzyszyć osobom uczestniczącym w tych wydarzeniach.

Z niecierpliwością czekam na dalszą część.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Pawel
Administrator



Dołączył: 19 Lip 2013
Posty: 254
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań i okolice

PostWysłany: Sob 18:13, 29 Lis 2014    Temat postu:

Michał napisał:
Jest 9 grudnia 1981 roku. Oczywiście nikt z nas nie miał pojęcia dlaczego milicja obywatelska nie pozwoliła na dokoñczenie naszej (pokojowej w koñcu) manifestacji.
Fan Club działa w najlepsze, już nie tylko w DK Ochota, ale także w Śródmiejskim DK w Al. Jerozolimskich oraz w Staromiejskim DK przy Rynku Starego Miasta (dokąd w następnym roku przeniesie się na stałe).
Udaje nam się na 12 grudnia wypożyczyć z kina Polonia kopię filmu "A Hard Day’s Night". Przychodzą takie tłumy, że musimy zorganizować dwa seanse w DK Ochota .
Atmosfera, jak w latach 60- tych, nawet dziewczyny wrzeszczą i piszczą tak samo, prawdziwy wybuch Beatlemanii. Cieszymy się ogromnie i mamy mnóstwo następnych pomysłów. Życie napisało jednak swój scenariusz.
Następnego dnia ogromny szok- w Polsce zostaje ogłoszony stan wojenny.
Na ulicach pojawiają się czołgi i wozy opancerzone, pełno milicji i ZOMO, telefony nie działają, bardzo utrudnione jest poruszanie się- aby wyjechać z miasta trzeba dostać przepustkę, wieczorem nie wolno wychodzić z domu. Jak tu dalej żyć?
Mimo tych zakazów jeszcze w Wigilię grupka fanclubowiczów zbiera się na ul. Lennona, gdzie z poprzedniego spotkania pozostał swoisty „ołtarzyk”. Znowu świece, piosenki i niezwykle czujna MO, która karze się rozejść.
Mija kilka tygodni i bierzemy się do roboty, staramy się żyć normalnie, choć jest to bardzo utrudnione. Zaczynamy znowu organizować nasze spotkania m. in. hucznie obchodzimy urodziny George’a. Nasze marzenia o nadaniu „czarnej alejce” imienia Johna, są w tamtej rzeczywistości zupełnie nierealne, ale dla nas to i tak już jest ulica Lennona. Spotykamy się tam każdego roku. Czasem jest 20, czasem 40 osób, prawie zawsze znajdzie się ktoś z gitarą, pośpiewamy, zapalimy świeczkę, na parkanie obowiązkowo zdjęcie Johna. W międzyczasie w naszym fan clubie zaczynają się niesnaski, Maciek chce o wszystkim decydować sam, wielu osobom to się nie podoba. Ja też mam zupełnie inną wizję fan clubu, na spotkania przychodzę coraz rzadziej, aż w koñcu z wielkim żalem odchodzę. Na ulicy staram się pojawiać każdego roku, zawsze z pewnym niedosytem, bo przecież nasza ulica oficjalnie nie istnieje.
Po jakimś czasie (nie umiem określić czy po kilku, czy kilkunastu miesiącach) fan club przestaje istnieć. Jest mniej więcej połowa lat 80-tych. Byli członkowie oraz nowe osoby przychodzą jednak na ulicę, która zawsze ma ten niezwykły klimat.
4 marca 1986 na Torwarze, a wiec bardzo blisko ulicy, koncertuje Yoko Ono (byłem na tym koncercie, był całkiem udany).
Nadchodzi rok 1989, upada komuna, a więc nadchodzą nowe czasy. Na ulicy Lennona, 8 grudnia spotykam po kilku latach nie widzenia Maćka. Postanawiamy zapomnieć o dawnych nieporozumieniach i spróbować od nowa załatwiać formalnie zgodę na nadanie ulicy imienia.
Na początku roku 1990 kompletujemy i składamy odpowiednie dokumenty w Urzędzie Warszawa Śródmieście. Są to m.in. plan sytuacyjny, sylwetka Johna Lennona wraz z uzasadnieniem dlaczego chcemy, aby ta alejka bez nazwy nosiła Jego imię, no i oczywiście wielką teczkę z ponad 5 tysiącami podpisów od osób popierających nasz wniosek Wyobraźcie sobie miny urzędników przyjmujących naszą petycję. Oto jacyś dwaj szaleñcy z nikąd chcą mieć w Warszawie ulicę Lennona – no chyba zwariowali.
Tak zapewne myśleli o nas, ale petycję musieli przyjąć. Mijają tygodnie, miesiące i nic- żadnej odpowiedzi. Nie pomagają telefony interwencyjne. Okazuje się, że osoba odpowiedzialna za tę sprawę została gdzieś przeniesiona, a potem dokumenty się gdzieś zawieruszyły itd. .Na szczęście w całej sprawie pojawia się radny- pan Łoś (niestety imienia tego pana już nie pamiętam), który po spotkaniu ze mną postanawia nam pomóc. Obiecuje, że nasza sprawa będzie rozpatrzona do koñca roku, i że zostaniemy zaproszeni na obrady. Na początku grudnia zostajemy zawiadomieni o decydującym posiedzeniu.
Maciek nie pojawił się wcale i zostałem zupełnie sam.
Obrady trwały dobrych kilka godzin, bo najpierw omawiano sprawy budżetowe i dopiero na samym koñcu poruszono zmiany w nazewnictwie ulic. Najpierw po długiej dyskusji przemianowano ul. gen. Świerczewskiego na al. Solidarności. Ostatnim punktem obrad była sprawa ul. Lennona. Przedstawił ją pan Łoś i zapadło niezręczne milczenie. Poproszono wtedy mnie o zabranie głosu jako przedstawiciela wnioskodawców. Musiałem przekonać do swoich racji około 30 radnych, niezbyt przychylnych całej sprawie. Odbyła się krótka dyskusja, a potem glosowanie. Wyobraźcie sobie, że wszyscy radni poparli wniosek, co, jak mi potem powiedział p. Łoś, zdarza się bardzo rzadko.
Po dwóch tygodniach uchwała się uprawomocniła.
TAK WIĘC OD KOŃCA GRUDNIA 1990 ROKU JEST W WARSZAWIE OFICJALNIE ULICA JOHNA LENNONA !!!!!!!!!!
To była druga część mojej opowieści. Na tym oczywiście nie koniec. Oj, będzie się działo.
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Pawel
Administrator



Dołączył: 19 Lip 2013
Posty: 254
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań i okolice

PostWysłany: Sob 18:15, 29 Lis 2014    Temat postu:

ten fragment historii poznaję po raz drugi,
i po raz drugi słucham/czytam tego z zapartym tchem!

Michale, a jak to było na tych obradach dokładnie, bo opowiadałeś mi, że jeden z radnych chciał szybko ukręcić sprawie głowę? Zdaje się że zaproponował przeniesienie dyskusji na inny termin, o ile dobrze pamiętam, tak?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Pawel
Administrator



Dołączył: 19 Lip 2013
Posty: 254
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań i okolice

PostWysłany: Sob 18:16, 29 Lis 2014    Temat postu:

Michał napisał:
Pawle chętnie Ci odpowiem , ale nie chciałbym Was zanudzić zbyt obszerną opowieścią. Radny który chciał przeszkodzić proponował jakąś większa ulicę bardziej okazałą dla tak zasłużonej postaci jak Lennon. Mówił to oczywiście z przekąsem. Ktoś inny pytał o koszty związane z ustanowieniem ulicy o nowej nazwie. Odpowiedziałem zgodnie z prawdą ,ze koszty będą minimalne , gdyż wszystkie domki stojące przy uliczce pozostaną pod adresem ul. Jazdów.
Powiedziałem również ,że bez względu na mającą dopiero zapaść decyzję my i tak będziemy przychodzić na naszą ulicę tak jak to robimy od 1981 roku. To był argument który ostatecznie przeważył i podczas głosowania wszyscy byli za.
Chętnie odpowiem na każde pytanie dotyczące ul Lennona. pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Pawel
Administrator



Dołączył: 19 Lip 2013
Posty: 254
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań i okolice

PostWysłany: Sob 18:16, 29 Lis 2014    Temat postu:

dorothy napisał:
Michale Smile Wielkie dzięki za kolejną część opowieści o ulicy Johna Cool
To doskonały temat na ... książkę, film a już napewno na obszerny artykuł i wywiad w gazecie o zasięgu ogólnopolskim Cool


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Pawel
Administrator



Dołączył: 19 Lip 2013
Posty: 254
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań i okolice

PostWysłany: Sob 18:17, 29 Lis 2014    Temat postu:

Michał napisał:
Historia ulicy Lennona część 3.

Tak więc od koñca grudnia 1990 roku mamy oficjalnie ulicę Johna Lennona w Warszawie. Wielka radość spotęgowana tym, że pojawiły się na naszej ulicy wreszcie prawdziwe tablice z nazwą. Wtedy były to granatowe tablice z białym napisem. Zdarzało się później wielokrotnie, że tabliczki znikały w niewiadomy sposób. Zamówiliśmy więc z Maćkiem u "Bazarnika" takie same tabliczki i każdy zawiesił sobie swoją w domu. Od tamtego czasu, a więc już od 18 lat przynoszę swoją własną tabliczkę z nazwą ulicy i wieszam 8 grudnia na ogrodzeniu Parku Ujazdowskiego w miejscu naszych spotkañ. Na ulicy lub, jak kto woli alei, coraz rzadziej pojawiali się członkowie dawnego Fan Clubu, za to przychodzili nowi ludzie w bardzo różnym wieku- od kilkuletnich dzieci, po osoby w okolicach 60-tki. Zaczęli też przyjeżdżać ludzie z innych miast, np. Olsztyna, Krakowa , Łodzi czy ze Śląska.
Na wiosnę 1993 roku usłyszałem w radiu wiadomość, że do Warszawy na Zamek Ujazdowski przyjeżdża Yoko Ono ze swoją wystawą pt. "Endangered Species 2319-2322 " (Zagrożony Gatunek 2319-2322). Pomyślałem sobie, że trzeba koniecznie powiadomić Yoko o istnieniu ulicy Johna. Skontaktowałem się więc telefonicznie z kurator wystawy p. Ireną Groblewską i opowiedziałem o ulicy. Prawdę mówiąc ciężko było ją przekonać, żeby się ze mną spotkała. Obiecała mi, że postara się opowiedzieć Yoko o tej sprawie i wręczyła mi zaproszenia na otwarcie wystawy. Dodała też, że jej zdaniem są niewielkie szanse, żeby Yoko znalazła czas na zainteresowanie się tą sprawą.
1 czerwca 1993 roku odbył się wernisaż z udziałem Yoko. Uroczyste otwarcie oraz wystąpienie Yoko miało miejsce się przed zamkiem. Mówiła o pokoju, miłości i pojednaniu. Stała na specjalnej platformie, więc dobrze Ją widziałem, choć byłem daleko pośród wielkiego tłumu. Sama wystawa była ciekawa, zapamiętałem piękną rzeźbę wykonaną przez Yoko w brązie, przedstawiającą cztery nagie osoby siedzące na ławce ze spuszczonymi głowami, a obok pies.
Na drugi dzieñ zadzwoniła do mnie kurator wystawy mówiąc: "Jaka szkoda, że nie udało się pana znaleźć, Yoko bardzo chciała pana poznać."
Wyobraźcie sobie, co wtedy czułem. Okazało się, że Yoko bardzo żywo zainteresowała się opowieścią o ulicy Lennona, że poszła na nią w towarzystwie kilku panów redaktorów, m.in: (chyba) Janusza Waissa, że robiła tam sobie zdjęcia i była bardzo wzruszona. Powiedziała też, jak mi to przekazała p. Groblewska, takie piękne słowa: "Johnowi też by się tutaj podobało".
Dalszy ciąg historii ulicy będzie jeszcze ciekawszy. Nad ulicą zawisną czarne chmury...


Michał napisał:
Na moim emblemacie może niezbyt wyraźnie Yoko na ul. Lennona w czerwcu 1993 roku. Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Pawel
Administrator



Dołączył: 19 Lip 2013
Posty: 254
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań i okolice

PostWysłany: Sob 18:17, 29 Lis 2014    Temat postu:

Ringo napisał:
I zachodze ja w glowe.. czemu mi nigdy, Michale, nie przyszlo do glowy, by Ciebie wypytac o historie Alei (ulica.. aleja.. Dla mnie spotkania na Alei byly czyms tak niepowtarzalnie magicznym, mimo ze tyle lat po.. I zawsze nazywalismy miejsce z nasza beatlesowska paczka: Aleja Lennona).. Nic nie wiedzialam o mszy w 1981 r., takze sie wzruszylam czytajac o tym. O realiach. O burzliwych losach - nie mialam pojecia Embarassed. Przepiekna historia, kapitalny pomysl z jej opisaniem tutaj.. Owszem, niby wiedzialam, ze walczy sie o Aleje, pamietam ze przez jakis czas na tylach Parku widniala tabliczka kilka lat temu (do tego pewnie dojdziesz w opowiesci), potem taliczka przestala widniec. Pamietam jakies drobne wzmianki w gazecie, drobne napomkniecia od Ciebie, wiedzialam, ze fan club istnial od 1981 i ze od tego roku spotykali sie wszyscy wlasnie tam.. ale nie mialam pojecia jak to wszystko wygladalo od strony kuchni, takie opowiesci sa na wage zlota!!! Piekna opowiesc i czekam na dalsze czesci z niecieprliwoscia!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Pawel
Administrator



Dołączył: 19 Lip 2013
Posty: 254
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań i okolice

PostWysłany: Sob 18:18, 29 Lis 2014    Temat postu:

wczoraj Michał i dorothy byli na ul. Lennona i wymalowali 2 małe graffiti na murku przy skrzyżowaniu z ul. Piękną.
Zauważcie przy okazji brak toi-toia, oraz nowe, dodatkowe tabliczki z nazwą ulicy! Cool
(zdjęcia autorstwa Doroty)
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Pawel
Administrator



Dołączył: 19 Lip 2013
Posty: 254
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań i okolice

PostWysłany: Sob 18:18, 29 Lis 2014    Temat postu:

dorothy napisał:
Pogoda w czwartek była naprawdę kiepska - potężny wiatr i deszcz, który oczywiście na czas wykonywania napisu Give Peace A Chance przestał padać Wink
To był debiut Michała jeżeli chodzi o wykonywanie graffiti Cool zrobienie tych dwóch napisów było "trochę" szalone zważyszy na bliskość ambasad,Sejmu, monitorujące kamery, i funkcjonariuszy straży miejskiej, których w tej okolicy jest naprawdę wielu. Jakimś cudem nikt nie zwrócił nam uwagi i...mamy mały początek "naszego"beatlesowskiego murku przy ulicy Johna Lennona Cool

Michale - dzięki za Twój entuzjazm i optymizm Cool
Pawle - ogromne dzięki za zamieszczenie zdjęć Cool
(przepraszam za ich jakość Confused )


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum POLSKIE FORUM THE BEATLES Strona Główna -> Fan Club Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin